bez neurologa
Niedawno zadzwoniła do mnie dziewczyna z GOPSu z informacją, że wprowadzają w gminie program domowej rehabilitacji dla osób niepełnosprawnych. Warunkiem jest znaczny stopień niepełnosprawności, a skoro mam umiarkowany, muszę szybko wystąpić o zmianę orzeczenia. Papiery musi wypełnić lekarz. Wysłałam więc smsa do swojego neurologa z pytaniem czy wypełni dokumenty. Swojego, bo w końcu przez lata programu klinicznego byłam pod jej opieką. Ok, od 2017, kiedy zamknęły program w Osowej i przeniosły wszystkich do Copernicusa. Nie odpisała, ale byłam raczej spokojna, bo to było tuż przed Bożym Ciałem. Długi weekend, może ma wolne, może zajęta, może, cokolwiek. W poniedziałek, po długim weekendzie zadzwoniłam na komórkę. Nie odebrała, nie oddzwoniła. We wtorek jeszcze raz. To samo. Zadzwoniłam do szpitala z pytaniem czy może jest na urlopie. Nie jest. Może zmieniła numer telefonu. Nie zmieniła....
I co mam o tym sądzić. Pierwsza myśl, że to dlatego, że nie zdecydowałam się na mitoksantron. Że, skoro nie chcę się leczyć, to ona mi dziękuje. Nie pasuje mi taka postawa do tej kobiety. Wydawała się otwarta i serdeczna, do licha. Leszek uważa, że dopóki byłam pacjentką klientką w programie, szły za mną porządne pieniądze. A teraz każda przysługa to praca charytatywna. Po co ma odbierać telefony i siedzieć potem nad papierami za free. Trudno mi uwierzyć, że tak może być. Orzeczenie to jedna sprawa do załatwienia, zaraz będą kolejne, papiery do Dąbka, ZUS, bo renta się kończy. A pani została bez lekarza prowadzącego.
Zadzwoniłam do ośrodka zdrowia, nie ma u nas neurologa. Zadzwoniłam na Świętokrzyską, najbliższy możliwy termin do neurologa – styczeń 2020....
Umówiłam wizytę prywatną, na 22 lipca. I będę panu opowiadać historię choroby, żeby mógł wypełnić kilka rubryczek potrzebnych dla orzeczenia. Tak to powinno wyglądać? Nie mam kontaktu do nikogo z programu. Nie mam kogo spytać czy też wpadli na ścianę. Zachciało mi się wyć..........
Dodaj komentarz